Kiedy doszłam pod sale, wszyscy już weszli. Nie lubię przychodzić ostatnia. Przekręciłam gałkę i weszłam do środka. Każdy spojrzał się na mnie wraz z nauczycielką. Spuściłam głowę i szybkim krokiem udałam się na swoje miejsce. Położyłam na ławce książki i usiadłam. Starsza kobieta ciągle patrzyła na mnie z przymrużonymi oczami. Nie ukrywam, krępowało mnie to. Czułam się nieswojo.
- Witam was. -wstała.
Jak na nauczycielkę to jest bardzo stara albo mi się tak wydaje. Była ubrana na czarno. Włosy miała wypłowiałe, a na nosie duże okulary. Na pewno nie należy do tych młodszych. Zaczęła coś bełkotać, ale przestałam jej słuchać. Patrzyłam się za okno, obserwując boisko. Megan praktycznie spała tak jak cała klasa. W końcu to ostatnia lekcja i wszyscy jesteśmy zmęczeni. Lekcja jak na złość ciągnęła się nie miłosiernie wolno. Myślałam o tym, jak uniknąć spotkania z tym palantem. Nic nie przychodziło mi do głowy. Jednak będzie lepiej jak pójdę. Ojciec na pewno znów będzie się do mnie siepał, a ja nie chce kolejnej spiny. Zresztą jak nie udam się z nim, to będę mieć przesrane. Ahh. Czy ja zawsze muszę się wpierdolić w jakieś bagno? Znikąd pomocy. Muszę
sobie jakoś poradzić sama. Jak zawsze. Kiedy miałam trzynaście lat i dostałam po raz pierwszy miesiączki, nie wiedziałam, co to jest. Zaczęłam płakać, bo bałam się, ale oczywiście mój tata miał to gdzieś. Nawet nie raczył się zapytać, co się stało. Wtedy nie chciałam go martwić. Tak miał
dużo problemów na głowie. Więc dzięki temu, że miałam internet (Chwała temu, kto to wymyślił) dowiedziałam się, co to jest. Dostawałam co miesiąc kieszonkowe, gdy tylko wiedziałam co mam kupić, od razu udałam się do sklepu. Tak o to poradziłam sobie. Więc tym razem też dam radę. Będę dzielna.
- Panno Calvin. -wyrwała mnie z zamyślenia nauczycielka.
- Tak? -odpowiedziałam bez najmniejszego namysłu.
- Co mówiłam przed chwilą? -skrzyżowała ręce na klatce piersiowej i zaczęła stukać obcasem z miną mordercy.
Wszyscy uczniowie odwrócili się w moją stronę. Próbowałam sobie przypomnieć, ale nie słuchałam jej w ogóle. Wstyd mi. Czułam, jak na moje policzki wkradają się rumieńce. Kurwa.
- Przepraszam, nie słuchałam. -spuściłam głowę.
- Proszę przestać myśleć o niebieskich migdałach! Informuje, że mamy lekcje Panno Calvin! -warknęła.
- Przepraszam. -oznajmiłam.
Po chwili dalej zaczęła prowadzić lekcje, a wszyscy wrócili do poprzedniej czynności. Jedynie ja słuchałam ją uważnie. Nie chce znów podpaść. Tak mam dużo problemów. Jak tylko zadzwonił dzwonek, migiem uczniowie wybiegli z sali prócz mnie i Meg. Na spokojnie spakowałyśmy się i wyszłyśmy, kierując się w stronę wyjścia.
- Jestem dziś autem. Odwieść cię? -zapytała się mulatka.
- Nie chce robić ci kłopotu. -przyznałam.
- Przestań! Tak mam po drodze. -powiedziała.
- Chodź. -złapała mnie za rękę i zaczęła prowadzić na parking.
Gdy tylko wyszłyśmy na powietrze, słońce zaczęło razić mnie w oczy. Więc nie mogłam nic zobaczyć. Dopiero kiedy dochodziłyśmy do pojazdu dziewczyny, dostrzegłam trzy samochody dalej grupkę osób. Znanych mi już doskonale osób. Spuściłam głowę i udawałam, że ich nie widzę. Odczuwałam wzrok każdego z nich na sobie. Okropne uczucie.
- Czy tam przypadkiem nie stoi twój chłopak? -rzuciła
czarnowłosa.
- Co? -byłam zszokowana.
- Jaki chłopak? -wkurzyłam się bardzo.
- No ten. -pokazała palcem.
- Przestań. -skarciłam ją.
- To nie jest mój chłopak tylko jakiś psychol. -wytłumaczyłam.
- Serio? Mnie wydaje się, że lecisz na niego, a on na ciebie. -zaśmiała się.
- To źle ci się wydaje. Jedziemy czy mam sobie iść? -syknęłam wściekła.
- Spokojnie Chanel. Okres masz? -mówiła rozbawiona.
Dla mnie to nie było w ogóle zabawne. Koleś ma nie równo pod sufitem i tyle. Lepiej nie wchodzić mu w drogę. Owszem jest przystojny, ale co z tego? Dziewczyna otworzyła auto. Wsiadłam szybko do środka, natomiast jej się nie śpieszyło. Jak ruszyła, mogłam odetchnąć z ulgą, ale tylko na chwilę. O godzinie dziewiętnastej będę martwa. Zapraszam na mój pogrzeb. Oparłam głowę o zagłówek i zamknęłam oczy.
- Co się dzieje? -przejęła się mną.
- Nic. -skłamałam.
Nie lubię mówić ludziom o swoich problemach. Może przez to, że nigdy tego nie robiłam. Nawet Milerównej się nie żaliłam. Sama jakoś dochodziła, o co chodzi, ale nie chce nikogo obciążać moimi kłopotami. Nawarzyłam piwa to muszę go wypić.
- Nie to nie, ale pamiętaj, jak coś się będzie działo, ja zawsze jestem do twojej dyspozycji. -uśmiechnęła się w moją stronę.
- Będę pamiętać. -wymusiłam uśmiech.
Resztę drogi Megan paplała coś bez sensu. Lubię ją, ale za nim cokolwiek powie powinna przemyśleć to pięć razy. Kiedy zajechała pod mój dom, pożegnałam się z nią i wysiadłam. Weszłam po trzech schodkach i włożyłam klucz do zamka. Przekręciłam klucz w prawą stronę dwa razy i byłam w środku, gdzie musiałam posprzątać wszystko na błysk. Włączyłam głośno muzykę i mogłam brać się do roboty.
~*~
Gdy skończyłam, byłam wyczerpana, więc udałam się wziąć kąpiel. Zamknęłam się w swojej łazience. Nalałam całą wannę gorącej wody. Stanęłam przed lustrem, przyglądając się sobie. Związałam włosy w koka, rozebrałam się do naga i weszłam do wanny. Powieki opadły, a ja próbowałam się zrelaksować. Niestety nie udało mi się tego zrobić. Zsunęłam się, zanurzając całkowicie w wodzie. Posiedziałam jeszcze chwilkę, po czym umyłam się i
wyszłam, zakrywając niebieskim ręcznikiem. Zmyłam poprzedni makijaż i zrobiłam nowy. Otworzyłam drzwi, udając się prosto pod szafę z ubraniami, ale moją uwagę przykuło spore pudełko na łóżku. Było zapakowane ładnie i staranie jak prezent. Biała wstążka ładnie wyglądała na czarnym tle. Podeszłam niepewnie i dłonią przejechałam po pakunku. Miłe w dotyku. Usiadłam na krawędzi, zastanawiając się, skąd to wzięło się, w moim pokoju. Mogę przysiąść, że wcześniej tego tu nie było. Postanowiłam, że otworzę pudełko i sprawdzę, co w nim się znajduje. Delikatnie, aby niczego nie zepsuć, podniosłam górę. Od razu zobaczyłam kartkę, a o reszcie zapomniałam. Podniosłam ją i zaczęłam czytać.
" Jak tylko zobaczyłem tę cudowną sukienkę,
pomyślałem o tobie skarbie.
Mam nadzieje, że będzie pasować. Ubierz ją na naszą randkę. Zwrotów nie przyjmuje.
Louis "
Strach sparaliżował moje całe ciało. Biała kartka, którą trzymałam upadła mi na podłogę, a ja nie mogłam się ruszyć. On tu był. On tu przed chwilą był. Przełknęłam powoli ślinę i wstałam. Zaczęłam się rozglądać po pokoju. Może nadal gdzieś się kręci? Za nim się ubrałam, sprawdziłam dokładnie cały dom, ale na szczęście nikogo zastałam. Tylko drzwi balkonowe w salonie na dole od tyłu domu były otwarte. Tak się składa, że mamy dwa wejścia do domu. Jedno od strony ulicy, a drugie między domami gdzie są wąskie uliczki. Spokojnie również zmieści się tam samochód. Nie zastanawiając się ani chwili dłużej zamknęłam drzwi balkonowe. Szybko pobiegłam na górę, zamykając się od środka. Przypomniałam sobie o sukience, którą mi kupił. Podeszłam do pudełka i wyjęłam ją. Odjęło mi mowę. Ta sukienka jest piękna. Tak piękna. Nie cierpię go, ale gust ma dobry. Puściłam ręcznik, który zsunął mi się sam
![]() |
Tak wyglądała Chanel. |
z ciała. Założyłam bieliznę, po czym prezent od bruneta. Do tego dopasowałam czarne szpilki. Stanęłam przed lustrem. Zdjęłam gumkę, a włosy opadły na moje prawe ramie. Nie musiałam w ogóle ich układać. Wzięłam ze sobą torebkę, otworzyłam drzwi i zeszłam na dół. Udałam się do gabinetu ojca, gdzie zawsze w szufladzie biurka trzymał gaz pieprzowy. Tym razem nic tam nie było poza jakimiś papierami. Kucnęłam i otworzyłam dolną szafkę.
- Jest! -krzyknęłam radośnie, kiedy dostrzegłam to, czego szukałam.
Było jeszcze coś, co przykuło moją uwagę. Teczka podpisana moim imieniem i nazwiskiem. Podniosłam ją, ale nagle usłyszałem, jak ktoś wchodzi do mieszkania. Prędko położyłam teczkę na poprzednie miejsce. Podniosłam się, schowałam do torebki gaz i właśnie miałam wyjść, ale zderzyłam się z wyższą osobą ode mnie. Spojrzałam do góry. Tata.
- Co robisz tak wcześnie w domu? -zapytałam, będąc ciekawa jego odpowiedzi.
Przyglądałam się mu. Był zły. Nozdrza co chwilę mu się powiększały i zmniejszały.
- Wyglądasz jak dziwka. -zmierzył mnie od góry do dołu.
- Szukasz pewnie sponsora, bo ja daje ci za mało kasy? Tak? -syknął.
Znów czepia się o nic. Z dnia na dzień jest coraz gorzej.
- Jak mówię, to odpowiadaj! -krzyknął głośno.
- Nie. -spuściłam głowę.
Wnet po domu rozszedł się dźwięk dzwonka. Zerknęłam na zegar, który wisiał na ścianie. Wybiła równa dziewiętnasta. Louis. Pomyślałam sobie. Wzrok przeniosłam na drzwi wejściowe, do których zbliżał się ojciec. Otworzył je i na moment zapadła cisza. Nie wiedziałam, co się dzieje i czy na pewno to on, gdyż nic nie widziałam.
- Zastałem Chanel? -usłyszałam głos chłopaka.
- Tak, tak. Już ją wołam. -odpowiedział szybko ojciec.
- Chanel! -wydarł się.
Niepewnie podeszłam do drzwi i nasz oczy się spotkały. Uśmiechał się jak zwykle. Był ubrany na luzie. Biała koszulka, czarna marynarka, czarne spodnie do kostek i czarne vansy. Zgaduje, że lubi czarny. Przeleciał mnie szybko wzrokiem i przegryzł seksownie dolną wargę, dzięki czemu zdążyłam się zarumienić.
- Cześć. -odezwał się.
- Hej. -rzuciłam od niechcenia.
- Mogę porwać Panu córkę? -spojrzał się na mojego tatę.
- Oczywiście. -przepuścił mnie w przejściu.
Nie poznaje go. Co się stało z moim surowym ojcem? Co tu się do cholery dzieje? Nim się obejrzałam, siedziałam w samochodzie bruneta i gdzieś jechaliśmy.
Ciąg dalszy nastąpi..
Mam nadzieje, że rozdział wam się spodobał.
Przepraszam, jak są błędy.
Było jeszcze coś, co przykuło moją uwagę. Teczka podpisana moim imieniem i nazwiskiem. Podniosłam ją, ale nagle usłyszałem, jak ktoś wchodzi do mieszkania. Prędko położyłam teczkę na poprzednie miejsce. Podniosłam się, schowałam do torebki gaz i właśnie miałam wyjść, ale zderzyłam się z wyższą osobą ode mnie. Spojrzałam do góry. Tata.
- Co robisz tak wcześnie w domu? -zapytałam, będąc ciekawa jego odpowiedzi.
Przyglądałam się mu. Był zły. Nozdrza co chwilę mu się powiększały i zmniejszały.
- Wyglądasz jak dziwka. -zmierzył mnie od góry do dołu.
- Szukasz pewnie sponsora, bo ja daje ci za mało kasy? Tak? -syknął.
Znów czepia się o nic. Z dnia na dzień jest coraz gorzej.
- Jak mówię, to odpowiadaj! -krzyknął głośno.
- Nie. -spuściłam głowę.
Wnet po domu rozszedł się dźwięk dzwonka. Zerknęłam na zegar, który wisiał na ścianie. Wybiła równa dziewiętnasta. Louis. Pomyślałam sobie. Wzrok przeniosłam na drzwi wejściowe, do których zbliżał się ojciec. Otworzył je i na moment zapadła cisza. Nie wiedziałam, co się dzieje i czy na pewno to on, gdyż nic nie widziałam.
- Zastałem Chanel? -usłyszałam głos chłopaka.
- Tak, tak. Już ją wołam. -odpowiedział szybko ojciec.
- Chanel! -wydarł się.
Niepewnie podeszłam do drzwi i nasz oczy się spotkały. Uśmiechał się jak zwykle. Był ubrany na luzie. Biała koszulka, czarna marynarka, czarne spodnie do kostek i czarne vansy. Zgaduje, że lubi czarny. Przeleciał mnie szybko wzrokiem i przegryzł seksownie dolną wargę, dzięki czemu zdążyłam się zarumienić.
- Cześć. -odezwał się.
- Hej. -rzuciłam od niechcenia.
- Mogę porwać Panu córkę? -spojrzał się na mojego tatę.
- Oczywiście. -przepuścił mnie w przejściu.
Nie poznaje go. Co się stało z moim surowym ojcem? Co tu się do cholery dzieje? Nim się obejrzałam, siedziałam w samochodzie bruneta i gdzieś jechaliśmy.
Ciąg dalszy nastąpi..
Mam nadzieje, że rozdział wam się spodobał.
Jak myślicie co to za teczka?
Co się stało z surowym ojcem Chanel?
I gdzie oni jadą? Piszcie śmiało!
Do następnego kocham was! ♥
Dacie radę 45 komentarzy? Dla mnie?
Przepraszam, jak są błędy.
Jeśli przeczytałeś/aś - Skomentuj, proszę.
Świetny! Zniecierpliwiona czekam na kolejny <3
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńPamiętaj na przyszłość: wziąć, a nie wziąść ;**
OdpowiedzUsuńJak zawsze idealne *-* Uwielbiam Twój talent , oddaj go trochę <3
OdpowiedzUsuńCzekam na nn ♥
OdpowiedzUsuńHm, co się stało z ojcem Channel?
Louis, faktycznie, masz dobry gust, ale "nieładnie" jest włamywać się do domu dziewczyny xD
http://the-last-two-months-fanfiction.blogspot.com/
ŚWIETNY!!! nie moge doczekać się nexta!!
OdpowiedzUsuńboże czekam na kolejny <3
OdpowiedzUsuńKOCHAM <33333
OdpowiedzUsuńJejku extra! ✌✌✌ czekam na next ;*
OdpowiedzUsuńBoże, dziewczyno. Sposób w jaki kończysz te rozdziały *_* Czekam na next, tak cholernie zżera mie ciekawość o co chodzi z tą teczką, ojcem i w ogóle! ♥
OdpowiedzUsuńZajebisty rozdział!!! <3
OdpowiedzUsuńJa pierdolę! Obstawiam, że ojciec Chanel jest w jakieś zmowie, albo spisku z Lou! Coś tak cholernie to czuję xD Może się mylę, ale czy jej tata by ją wypuścił z obym facetem ??? :D <3
Czekam na następny <333
Cudeńko jak zwykle świetny rozdział :) czekam na następny xD
OdpowiedzUsuńGenialny jak zwykle ;****
OdpowiedzUsuńcudo ;)
OdpowiedzUsuńSuper kocham ten blog *__*!!! Czekam na następny rozdział ! :)
OdpowiedzUsuńŚwietny
OdpowiedzUsuńAwwwwwww żajebiszczy! Nexta please <3
OdpowiedzUsuń<3
OdpowiedzUsuńSuperrrrrrr! Next
OdpowiedzUsuńCudowny <3
OdpowiedzUsuńChora jestem, więc się nie rozpiszę, wybacz ;c
http://still-the-one-ff.blogspot.com/
Cud i miód !!!!
OdpowiedzUsuńCudo!!! <3
OdpowiedzUsuńCzaderski rozdział! Mam nadzieje ż next bedzie szbko c:
OdpowiedzUsuńSuper rozdzial juz nie moge doczekac sie nastepnego
OdpowiedzUsuńjgsacuiagfuyfg kocham !!!
OdpowiedzUsuńŚwietny tak jak zawsze *o* Zapraszam: http://alive-1d.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńO boże co się teraz dzieje Chcę dalej jak najszybciej
OdpowiedzUsuńUhuhuu ;>
OdpowiedzUsuńŚwietny!
OdpowiedzUsuńRozdział jak zwykle genialny, ale następny liczę że będzie boski. Też mnie zainteresowała teczka, no i zachowanie jej ojca...
OdpowiedzUsuńŚwietny, czekam na następny ; )
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie http://clarie-blue-and-grey-fanfiction.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńMoże ona jesr adoptowana?
OdpowiedzUsuńsuper :) czekam na nexta.
OdpowiedzUsuńUwielbiam *. * Louuis < 3 Nie mogę się doczekać nexta; ) życzę weny : P
OdpowiedzUsuńMega ten rozdzial ^o^ nie moge sie docEkac kolejneggooo
OdpowiedzUsuńCuuudoo! <3
OdpowiedzUsuńCUDO !
OdpowiedzUsuńZajebisty <3
OdpowiedzUsuńBoże <3 Nie myślałam,że zakocham się w twoim blogu ♥
OdpowiedzUsuńSuper :)
OdpowiedzUsuńAwww Czekam na next <3
OdpowiedzUsuńKocham tego bloga <3333
OdpowiedzUsuńMrs. Horan xxx
<3
OdpowiedzUsuńOoooo kocham <3<3<3<3<3
OdpowiedzUsuńZgaduję, że jest adoptowana. Potem będzie chciała odnaleźć matkę, możliwe, że Louis jej pomoże. To tylko moja wersja wydarzeń. Pozdrawiam ♥
OdpowiedzUsuńNo, no, no :3 Coś się dzieje :)
OdpowiedzUsuńCzekam na nn <3
Świetnie! Nie mogę się doczekać następnego!
OdpowiedzUsuńWspaniały, zapraszam do mnie.
OdpowiedzUsuńCo prawda nie ma w nim żadnego z członków One Direction, ale i tak serdecznie zapraszam :)
http://how-to-be-proud.blogspot.de/